My światłość osobliwości, jesteśmy zdumieni strumieniem zdarzeń. Nie ma pierwszego ani ostatniego na mecie - jest tylko jeden z wielu... i nie wiadomo, czy mu się jakiś medal należy. Są włóczędzy, chodziarze, wałęsiarze, sprinterzy, biegacze, zapobiegacze, dobiegacze, snajperzy i wazony, a św. Piotruś na mecie podaje szklankę wody dobiegniętym, a raczej wylewa im kubeł lodowatej wody na głowę. Patrzymy na świat jako na zdarzenia i fakty dokonane, nie obrażamy się na nie, iż być może nie są zgodne z linią partii, nie kategoryzujemy ich na święte, świętsze, bardziej świętsze, brzydkie, ładne. Poruszamy się z dala od dogmatyzmów, próbujemy usłyszeć zalążki ruchu, w którego rezonansie uczestniczymy. Gdzie to dzwoni? Nie da się ustalić, skąd dzwonią, współrzędnych brak. Grzesznicy szukają konfesjonału, aby strzepnąć grzechy ze swojej niewinnej duszyczki. Gdzie jest mediator między zerem a jedynką? Kto jest odpowiedzialny za tę binarność? Polaryzacja warunkiem ruchu?
Wrażenia są prywatne, procesy mózgowe są publiczne. (J.J. Smart)
Skonstruuje tajemną kostkę - wrota piekieł lub rajów - w zalezności jak delikwent ją otworzy ruszy i uruchomi, czy zaowocuje to trzęsieniem ziemi czy śpiewami chóralnymi madrygałów w nawie głównej katedry czasu, lub otworzy się czeluść z pozoru ponętna lecz potem okaże się potrzaskiem imadła pustki miażdźącej próżnię łamane przez nicość koma nonsens - wszystko przy wtórze krwiożerczego bełkotu sukubów i inkubów i innych maszkaronów.
Jako asystentów samego belzebuba , w jeszcze innej kombinacji kostka doprowadzi do stanu buddy przyglądającego się samopożerającemu się Siwie podczas ostatniej wieczerzy wydanej na okoliczność stworzenia takiego stanu - czyli zajdą tu sprzężenia zwrotne i zapętlenia czasu co może mieć w efekcie rozmaite rezultaty jednocześnie, och ten ból egzystencjonalny, który wchodzi w reakcję z esencjami żywota naszego i wytrąca się sól ziemi, tej ziemi! ( czerwiec 2016 roku)